poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Sztorm miłości







Paring: BaekYeol
Opis: Menagerowie zespołu zdecydowali się dać chłopakom chwile odpoczynku. Jak zwykle, sytuacja gwałtownie zmieniła się niczym pogoda na morzu...
        Nastał upalny, letni dzień. Chłopcy skończyli kręcić nową reklamę lodów na wyspie niedaleko brzegu Korei. Zmęczeni, osunęli się wieczorem na łóżka i nieświadomi czekającej ich niespodzianki zapadli w głęboki sen.
        Rano, gdy wszyscy zasiedli do śniadania, menagerowie postanowili przekazać im radoane nowiny.
- Mamy dla was prezent. W nagrodę za waszą ciężką prace dajemy wam dzień wolnego. Do tego spędzicie go na luksusowym jachcie, który zacumuje przy brzegu - na myśl o zabawie i słodkim lenistwie chłopakom zaświeciły się oczy a głowy opuściły wszystkie myśli, choć nie było ich zbyt wiele przez panujący upał. Wszyscy niecierpliwie wyczekiwali przybycia statku.
        Gdy zacumował przy olbrzymiej plaży na wyspie, zespół wydał z siebie zgodny jęk zachwytu. Przez chwilę stali i wpatrywali się w lśniący, biały pokład. Po kilku sekundach otrząsnęli się i na wyścigi rzucili ku wejściu. A Tao postanowił oszczędzić czas i przeskoczył przez barierkę wprost na taras widokowy.
         Na jachcie było wszystko. Basen, SPA, jacuzzi, bar, boiska do koszykówki i piłki nożnej, sala kinowa, salon gier, biblioteka i garaż pełen sprzętów wodnych. Gdy wszyscy poszli zajmować się odnową stanu psychicznego i fizycznego, Baekhyun i Chanyeol postanowili popływać na skuterach wodnych. Po kilku minutach wypłynęli na morze. Niebo nad nimi powoli ciemniało.
- Pościgajmy się! - zaproponował Yeol.
- Dob.. - Baek nie zdążył dokończyć, gdy jego towarzysz wystartował zostawiając go daleko w tyle.
- Z Baeka łódeczki
Wypadły śrubeczki
Zaraz Byun mokry będzie
Wyłowią go z wody dzikie łabędzie! - Chanyeol dał się ponieść chwili i wykorzystał podmuch weny. Śmiejąc się, spojrzał na kolegę i zobaczył, że ten znacznie zbladł. Wyższy zbliżył się do nie go i spytał, się dzieje.
- Jakie śrubki?! Ja.. nie umiem pływać pływać.. - powiedział z paniką Byun. Yeol prychnął, ale szybko zrozumiał, że niższy mówi poważnie, więc zaproponował powrót na jacht.
- Nie, wszystko w porządku, płyńmy dalej - Happy Virus nie był przekonany, ale kto lepiej wie, co jest lepsze dla Byuna, jak nie sam Byun? Przez zamieszanie, Chanyeol nie zwrócił uwagi na nasilający się wiatr.
         Chłopaki przez jeszcze długi czas ścigali się, śmiali i rozmawiali. W końcu Byun zaproponował powrót. Chanyeol zgodził się i spojrzał w niebo. Nad nimi wisiała ogromna burzowa chmura.
        O skutery uderzył potężny podmuch wiatru. Fale wzmagały się a głuche grzmoty wibrowały w piersi niczym zamknięte w klatce tygrysy. Chłopakom wydawało się, że świat woła "zostańcie, zostańcie z nami na zawsze... nie opuszczajcie mnie".  Zaniepokojeni, obaj zawrócili w kierunku jachtu. Ale... jego już nigdzie nie było... Gdy Yeol w panice rozglądał się dookoła, potężna fala zmyła Baeka ze skutera.
         Jego usta zalała woda, płuca straciły tlen. Żebra zaciskały się co raz mocniej, krew wrzała ppd skórą. Jego oczy zamknęły się, a umysł wypełnił obraz, jeden jedyny, dla którego zapragnął żyć.  Uroczy, zabawny, przystojny. On. Chanyeol...
         Z ust Chanyeola wydobył się wrzask, gdy jego przyjaciel zniknął pod wodą. Niewiele myśląc rzucił się go ratować. Jego serce ścisnął strach, że może już nigdy nie usłyszeć tego wspaniałego głosu, nie poczuć ciepłych palców na swojej skórze... Nie, nie, nie, nie wolno tak myśleć! Zaraz wszystko będzie dobrze! Pomimo kotłującej się wody, zauważył Baeka, gdy ten powoli opadał na dno i złapał za jego wyciągniętą dłoń. Mocnym pociągnieciem przysunął go do siebiei razem wynurzyli się na powierzchnię. Yeol, kaszląc i przeklinając wszystkich za wszystko, obrócił się na plecy, wciąż trzymając nieprzytomnego Baeka na swojej piersi i dryfował, w nieznanym kierunku, w czasie sztormu, ale z najważniejszą osobą w jego życiu.
           Baek obudził się oślepiony słońcem. Powoli podniósł rękę i przysłonił sobie nią czoło. W ustach poczuł sól i piasek. Z cichym jękiem próbował się podnieść ale uświadomił sobie, że Chanyeol przyciska go sobie do piersi. Głowę wypełniły mu wspomnienia z poprzedniego dnia a żołądek ścisnął się, jak za każdym razem, gdy widział najpozytywniejszego członka w Exo. Nie chcąc go obudzić wyślizgnął się z objęć kolegi i rozejrzał wokół siebie. Znajdowali się w małej zatoce otoczonej ogromnym lasem. Za nimi zobaczył wielki wodospad. Nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć obudził Yeola.
          Po kilkunastu minutach odkąd Chan zostawił go na plaży, a sam udał się na poszukiwanie czegoś do jedzenia, Baek nie mógł usiedzieć na miejscu i wybrał się w strone wodospadu. Przeszedł wzdłuż brzegu małego jeziorka do którego wpadała woda z ogromnej kaskady, znajdującego sie na środku polanki i dotarł do wąskiej szczeliny. Nie zastanawiając się długo wślizgnął się między skały.
         Jego oczom ukazała się ogromna jaskinia z ogromnym otworem zasłoniętym taflą wodospadu. Byun spędził tam dużo czasu obserwując niezwykły obraz natury. Gdy zdecydował się wyjść, słońce przesunęło się znacznie na zachód a Yeol niespokojnie krążył po plaży obok ogromnego, płonącego ogniska. Gdy go zobaczył, przez jego twarz przemknęła ulga, radość a na końcu złość.
- Gdzieś ty był?! Dlaczego tak długo?! Nie wiem co bym zrobił, gdyby coś ci stało, ty zadufany w sobie buraku! Ee.. to znaczy.. - jego twarz spurpurowiała a oczy rozbiegały się w różnych kierunkach. Widząc to Baek bez namysłu złapał go za rękę i zaprowadził go w miejsce, z którego dopiero wrócił.
      Reakcja Yeola była taka sama jak jego przyjaciela. Z otwartą buzią i iskrzącymi oczami obserwował spływające po stalagmitach krople wody. Niższy z chłopaków znalazł kamień nadający się na ławkę i zawołał zachwyconego obserwatora natury. Usiedli obok siebie i wpatrywali w promienie słońca załamujące się w strumieniu wody. W pewnym momencie głowa Baeka osunęła się na ramie Yeola. Chłopak spiął się ale po chwili rozluźnił i delikatnie pogłaskał swojego hyunga po głowie, aż ten przymknął oczy a jego serce zrównało się z sercem młodszego. Nagle Byun poczuł, że... tak może być, mogą zostać na tej wyspie. Tylko oni, w pięknej jaskini.. Hyung podniósł głowę i spojrzał w oczy Chanyeola. Zobaczył w nich pytanie, pytanie, które zadawał sam sobie od wielu tygodni. Pytanie tak zwykłe i tajemnicze jednocześnie. Baekhyun lekko kiwnął głową i ich wargi zetknęły się. Byun poczuł, jakby płomień trawił jego serce, jakby..
- My się martwimy a ci się ohoracą po jaskiniach!
——————
Nie mam pojęcia jak to skomentować.. ;-;

Ścieżki miłości

Paring: SuLay
Opis: czasem sytuacja sprzyja naszym planom a czasem coś wychodzi zupełnie niespodziewanie. Jak ułożą sie relacje tej dwójki po dniu w parku rozrywki?

      Nadszedł jeden z tych nielicznych dni, w których chłopcy z EXO mają czas tylko dla siebie. Luhan pojechał do rodziców, Kris wyszedł polować na panny zgodne z jego horoskopem, Chen zasnął na kanapie przysypany toną chipsów a reszta poznikała nic nikomu nie mówiąc. Jedynie Suho siedział w swoim pokoju i smętnie czytał książkę o zniewieściałym królewiczu, który oceniał kandydatki na żonę według ich umiejętności prowadzenia własnej działalności gospodarczej i wiedzy na temat ostatnich kursów złota na rynku. Nagle w otwartych drzwiach pojawiły się czarne włosy i migoczące oczy. Po chwili wynurzyła się cała twarz i w pokoju rozniósł sie dźwięk pukania.
- Em.. Suho.. masz czas? - głos chłopaka zdradzał podekscytowanie i lekką panikę. Wtedy lider zespołu podniósł głowę i spojrzał na wysokiego Chińczyka. Na jego widok serce niewiele starszego hyunga drgnęło a ciało zalała fala ciepła. I to nie ciepła rodzinnego, takiego jakie czuł przy innych członkach.. to była potężniejsza.. niesamowicie ogłuszająca fala.
- T..tak mam czas, a co? - twarz Laya widocznie spurpurowiała ale odważnie ciągnął dalej.
- Chciałbym gdzieś wyjść, ale samemu jakoś nie bardzo.. - Suho nadal lekko ogłuszony reakcją swojego ciała na widok kolegi niedbale przytaknął więc przeszczęśliwy Chińczyk w podskokach zaczął oddalać się w kierunku pokoju jednocześnie wołając:
- To za 15 minut na dole, hyung! - Koreańczyk przetarł twarz i zastanawiając się, na co przystanął, wszedł do łazienki.
                   
                         * * *

     Gdy po 5 minutach stanęli przed wielką złotą bramą obklejoną plakatami Suho poczuł nieodpartą ochotę złapać towarzysza za rękę ale w ostatniej chwili się poswtrzymał i maskując swój ruch poprawił ciemne okulary na nosie.
- To jak, idziemy? - Lay spojrzał na niego.. tak jakoś dziwnie i Suho zadrżał, mimo iż pogoda była cudowna a słońce delikatnie otulało wszystkich swoimi promieniami. W końcu młodszy potrząsnął głową i weszli na ogromny teren wesołego miasteczka...
               
                      * * *

     Stanie w kolejkach to prawdopodobnie najgorsza część dnia spędzonego w wesołym miasteczku. I to nie ze względu na wszechogarniający zapach popcornu i waty cukrowej, spoconych ciał, wrzask dzieci i brzydko wyglądającą papke pod rollercoasterami niedaleko kilometrowej kolejki ale przez przytłaczającą bliskość stojących obok siebie ludzi, wśród nich Laya. Suho spojrzał na niego i napotkał to samo spojrzenie co przed wejściem. Ale za nim zdążył je rozszyfrować chłopak odwrócił głowę i zaczął obserwować bezchmurne niebo.
               
                          * * *

       Suho i Lay szli główną alejką parku. Przed chwilą wysiedli z niesamowicie wysokiej kolejki. Tak przynajmniej wydawało się Suho, który przez cały przejazd trzymał Laya za rękaw. Chłopak najpierw spiął się pod jego dotykiem a później cały czas milczał. Teraz cisza przeciągała się a w powietrzu zawisły chmury.  Burzowe chmury.
     Usiedli na przy stoliku osłoniętym przed ciekawskimi spojrzeniami parasolem i ścianą  baru. Lay pomyślał o ich diecie i wyciągnął z małego plecaka kilka owoców i koktajl warzywny. Przy akompaniamencie szumu wody z fontanny i cichych szeptów ze stolika obok skończyli swoje przekąski. Nagle niebo przecięła błyskawica a ziemią wstrząsnął potężny grzmot. Zerwał się wicher, który porwał parasole i serwetki ze stołów. Ludzie w popłochu rozbiegli się i tylko Lay oraz Suho stali zdezorientowani po środku pustego parku rozrywki. Jakby na myśl Suho, że gorzej być nie może niebo rozjaśnił kolejny piorun i lunął deszcz. Chińczyk szybko wyciągnął z plecaka bluzę i pod jej osłoną przebiegli do najbliższej atrakcji, w kórej mogli się schować. Gdy dotarli rozpadało się na dobre a Suho podskakiwał w rytm grzmotów rozdzierających ciszę. W końcu Lay zaczął rozglądać się i z mieszanką szczęścia i paniki stwierdził, że znaleźli się... w Tunelu Miłości.
                
                      * * *

        Suho ze szczękaniem zębów odwrócił się na dźwięk swojego imienia. To, co zobaczył za plecami swojego towarzysza wryło go w ziemię. Otóż zobaczył przed sobą ogromną bramę w kształcie serca przystrojoną czerwonymi różami, ogromny szyld zapraszający pary na romantyczny rejs Łódką Namiętności i nadpływający ten oto środek transportu. Nagle Lay ledwo słyszalnym głosem zaproponował:
- Może się przepłyniemy? I tak nie mamy nic do roboty.. - Suho, ze ściśniętym żołądkiem kiwnął głową i z zamkniętymi oczami czekał na nadpływającą łódkę.
         Wpłynęli do ciemnego tunelu pachnącego fiołkami i Channel nr5. Miedzy nimi wisiała niezręczna cisza. W końcu, gdy przepływali koło polanki z zasadzonymi różami Lay wychylił się i zerwał jedną. Wyjątkową. Białą. Przez chwile bawił się nią gdy nagle zaczął mówić. Jego wzrok próbował przebić mrok przed nim i Suho mimo półcienia wiedział, że usilnie próbuje na niego nie spojrzeć.
- Hyung, zaciągnąłem cię tutaj, bo stąd nie masz gdzie uciec.. znaczy bo tu możemy spokojnie porozmawiać.. - wziął głeboki oddech, podał siedzącemu obok Suho róże i ciągnął a hyung opuścił wzrok na kolana. - Od pewnego czasu nie jestem w stanie podejść do ciebie bez uczucia euforii ogarniającego całe moje ciało.. bez głupkowatego uśmiechu.. bez drżenia serca.. ja wiem.. to jest dziwne.. i pewnie tego nie zaakceptujesz.. ale ja musze ci to powiedzieć - hyun podniósł głowę i napotkał spojrzenie ciemnych oczu głębszych niż dno oceanów. Teraz zrozumiał. TO spojrzenie. Spojrzenie tysiąca lat lojalności, wiecznego kręgu życia, nieprzenijającej tęsknoty i nieśmiertelnej miłości. TO spojrzenie, które mówiło...
- Kocham Cię - nim Suho zorientował się co robi jego wargi wypowiedziały te dwa słowa i po chwili wargi obu niespokojnych kochanków spotkały się by w tańcu namiętności powitać pierwszy przebiajający się promyk słońca..

—————
Ech.. co ja mam napisać.. mam ostatnio jakieś dziwne uczucie melancholii i wychodzą takie kwiatki c':

czwartek, 13 sierpnia 2015

Wpadka

Paring: ChenBaek
Opis: Czasem warto sprawdzić czy jesteśmy sami..

    Korytarz dormu wypełniły chichoty i niezbyt sekretne i moralne szepty. Drzwi pokoju otworzyły się i mroczny pokój zalała fala brudnożółtego światła. Dwójka ludzi wsunęła się do środka. Osunęli się na ścianę i już po chwili dyszeli z nieukrywanego podniecenia. Oczy Baekhyuna błyszczały mimo ogarniającej ich ciemności. Na twarzy Chena pojawił się psotny uśmiech, który Byun wyczuł dopiero w namiętnym pocałunku. Nagle troll zespołu oderwał się od miękkich ust swojego chłopaka i lekko zdyszanym głosem spytał:
- Chanyeol jest z hyungami?
- Chyba grają w piłkę na dole..- jego słowa uciszył kolejny pełny pożądania pocałunek.
             
                            * * *

     Chanyeol leżał na górnej części piętrowego łóżka, które dzielił z Baekhyunem, swoim najlepszym przyjacielem. Polubili się już pierwszego dnia, a magiczna nić zwaną przywiązaniem lub przyjaźnią rozwinęła się niedługo potem. Yeol zaakceptował przywiązanie do eyelinerów, a Baek maniakalną potrzebę mycia zębów. Teraz dzieli ze sobą pokój i uprzykrzali innym członkom życie. Od pewnego czasu jednak zamiast z nim współlokator przesiadywał z Chenem. Rozmawiali, śmiali się i jedli razem. Wszystko co wcześniej Byun robił z Happy Virusem. Wysoki Koreańczyk często czuł się teraz odrzucony i zaczął zaszywać się sam w pokoju. Miał go tylko dla siebie bo Lay, z którym Chen mieszkał, siedział   w Chinach i pracował nad rozwojem swojej kariery nad czym w milczeniu ubolewał Suho.  Teraz miał wrócić i Yeol odzyskiwał nadzieję, że Byun sobie o nim przypomni. Teraz czekał na niego z przygotowanym planem kolejnego dnia, który chciałby spędzić z przyjacielem. Rozmyślając i sytuacji, w której się znalazł nie chcący zasnął..

                             * * *

      Obudził go dźwięk otwieranych drzwi. Nadal nie dobudzony, chłopak powoli przypominał sobie gdzie jest. Już chciał się odezwać gdy usłyszał swoje imie. Zastygł w bezruchu niepewny co robić. Postanowił się odezwać, gdy nagle usłyszał jęk łóżka, na które spadły dwa ciała dorosłych mężczyzn zmieszany z jękiem Baekhyuna dającemu ponieść się podnieceniu. Cisze w pokoju zaczęły przerywać odgłosy pocałunków i zdjemowanych ubrań. Chanyeol z szeroko otwartymi oczami, nie mogąc odetchnąć leżał nie ruchomo i czekał...

                               * * *

       Baekhyun czuł się szczęśliwy. Wreszcie znalazł kogoś, kto go rozumie i potrafi zaspokoić jego potrzeby. Wszystkie. Tym kimś był Chen. Ten wesoły, zabawny i mądry chłopak już wiele razy udowadniał mu jak ceni sobie jego towarzystwo. Teraz, po kilkunastu tygodniach niespełnionych obietnic i niezbyt porządnych fantazji mieli okazje pokazać sobie jak są dla siebie ważni, jak bardzo się kochają..

                              * * *

       Chanyeol nie mogł wiecej czekać. SPrawy obrały zły kierunek. Jak tak dalej pójdzie, chłopak będzie świadkiem, jak jego przyjaciel.. nie, tak nie może być! Przewrócił się na plecy i wychylił głowę za brzeg łóżka.

                              * * *

         Baek był już niemal tak podniecony jak podczas swojego pierwszego występu. Wszystko było dla niego nowe ale już niedługo pewnie stanie się to dla niego codziennością.
 Gdy Chen zaczął całować go po szyi Baek wygiął się by jeszcze bardziej przylgnąć do jego warg i przypadkowo spojrzał do góry.
- Yyy... tego... ja już sobie pójde...- nad nim dyndała głowa Chanyeola. Baekhyun gwałtownie podniósł się do góry i skoczył na równe nogi.
- Co ty tu robisz do jasnej cholery?! - wrzasnął zapinając guziki swojego swetra.
- Jak to co? Ogląda darmowe porno - stwierdził Chen. Teraz stały przed nim dwie zawstydzone cegły a nie popularni idole dziewczyn na całym świecie.

_____________
Fanfick pisany bardzo szybko i bez pomysłu c': przepraszam, za brak interpunkcji, polskich znaków itp






niedziela, 9 sierpnia 2015

Cisza przed burzą cz.3

     Obudziłem sie chyba późno bo słońce wpadające przez okno zdążyło wydłużyć cienie przedmiotów w pokoju. Cały czas czując ból głowy wolno podniosłem sie i rozejrzałem. Mój wzrok padł na skulonego na krześle, śpiącego chłopaka o cieniach pod oczami i zmęczeniem na twarzy. Jego oddech był płytki przez niewygodną raczej pozycje a obok na stole stała miska z wodą i lekko zakrwawiony okład. Nie miałem pojęcia kim on jest. Po chwili rozważań stwierdziłem, że to jakiś pomocnik menagera albo jakiś pielęgniarz. Zachciało mi się do toalety więc starając sie nie hałasować zsunąłem nogi z łóżka. Niestety, z moim szczęściem, a raczej pechem trafiłem w szafkę, na której stała szklana butelka. I oczywiście butelka spadła rozbijając sie w drobny mak. Bo jakby to było inaczej. Powoli spojrzałem za siebie i spotkałem utkwione we mnie troskliwe spojrzenie ciemnych oczu. Ciężko przełknąłem śline i znów próbowałem wstać gdy uświadomiłem sobie... że jestem nagi. Całkowicie. Usiadłem na brzegu łóżka przykrywając się kołdrą i cicho poprosiłem:
- Mógłbyś przynieść mi ubranie? - chłopak szybko zerwał się na nogi i wybiegł z pokoju, a mnie dopadłp uczucie, że powinienem go znać, że jest dla mnie ważny, ale uznałem to za jakieś wybryki mojego obolałego mózgu i nie zwracając na to więcej uwagi wszedłem do łazienki.

                       * * *

        Odświeżony wróciłem do pokoju i na łóżku znalazłem ubrania, które szybko założyłem. Dopiero teraz poczułem, że jestem głodny. Z burczeniem w brzuchu zszedłem do kuchni gdzie spotkałem kilku hyungów. Gdy wszedłem rozmowa, którą prowadzili ucichła ale byłem zbyt głodny by to zauważyć. Szybko podszedłem do lodówki i wyciągnąłem kilka rzeczy, na które mam ochote. Usiadłem obok Kyungsoo i poczułem na sobie spojrzenie trzech par oczu.
- Suho hyung, Xiumin hyung, D.O hyung o co chodzi?
- Jak się czujesz? - pierwszy zaczął Xiumin.
- Bywało lepiej - bywało. I to często. Ale co zrobić. - A teraz powiedzcie mi co sie stało, bo nic nie pamiętam - trójka hyungów spojrzała na siebie i z cichym westchnieniem zaczął mówić Suho.
- No więc.. wczoraj popołudniu przybiegł do nas Tao, że wyszedłeś nagle z dormu nic nikomu nie mówiąc - znowu ten Tao. Kim on jest? Wszyscy o nim mówią - wtedy powiedzieliśmy mu, że pewnie poszedłeś tylko na spacer, a on stwierdził, że ma złe przeczucia i usiadł na schodach przy wyjściu i na ciebie czekał. Długo czekał. Potem usłyszeliśmy krzyk Luhana i Xiumina. Wszyscy pobiegli sprawdzić co się stało. Gdy dotarliśmy do drzwi zobaczyliśmy Xiumina z tobą na rękach i przerażonego Tao. Hyung zaniósł cie razem z Tao do pokoju a Luhan zaczął mówić co sie stało.
- A co sie stało w końcu? - nie mogłem ukryć zniecierpliwienia.
- Gdy wchodziłeś do budynku, Xiumin źle kopnął piłkę, która uderzyła w zabezpieczenie faceta myjącego okna na 8 piętrze i wtedy spadło mu wiadro z narzędziami. Spadło na ciebie. Straciłeś wtedy przytomność i hyung zaniósł cie do pokoju Tao - powoli kiwnąłem głową. Nie zauważyłem, że w tym momencie do kuchni wszedł własnie Luhan i.. Tao. Na widok hyunga moje serce przyspieszyło. I wtedy zadałem pytanie, które zostawiło blizne na sercu mojego ukochanego. Ale ja o tym nie wiedziałem.
- A kim właściwie jest ten Tao? - hyungowie zaczęli się śmiać ale widząc moją poważną minę szybko ucichli i D.O cicho spytał:
- Nie żartujesz sobie z nas? Przecież to twoja panda, twój chłopak! - słysząc to parsknąłem śmiechem.
- Ja z nim? Nie kpij, hyung - i nagle trzasnęły drzwi. W kuchni zostaliśmy tylko ja, Xiumin, Suho, D.O i Luhan.
                 
                        * * *

         Zrobiło się późno, nocne niebo przecięła błyskawica, później kolejna i kolejna. O szyby dudnił co raz mocniejszy deszcz. Niekompletne EXO zebrało się w dużym pokoju. W powietrze było ciężkie od domysłów, niedowierzania i niepokoju. W końcu pierwszy odezwał się Lay.
- Nie ma go od 8 godzin.
- Nigdy nie był tak długo w mieście sam.
- Powinniśmy go poszukać.
- Martwię się.
- To do niego nie podobne - dołączyły do niego inne głosy. Postanowiłem zareagować wkurzony tym, że chciałem porozmawiać Luhanem na osobności ale Suho przeszkodził mi zwołując wszystkich do salonu.
- Przesadzacie. Na pewno nic mu nie jest i poszedł tylko się przewietrzyć - nikt tego nie skomentował ale miny pozostałych stężały i nikt na mnie nie patrzył - Pewnie zaraz wróci. Bo gdzie niby miałby spać - stwierdziłem i z uśmiechem zwróciłem sie do Luhana - Hyung chciałbym z tobą porozmawiać. Masz chwilę? - pozostali spojrzeli na siebie i cisza stała się jeszcze cięższa.
- Uch.. tak, jasne, zaraz przyjde - zadowolony wyszedłem i skierowałem sie do swojego pokoju. Nie wiedziałem, że ta noc wpłynie na moje życie na zawsze.

                         * * *

          Deszcz zacinał, wiatr utrudniał oddychanie a błyskawice upiornie oświetlały każdy szczegół. Wysoki chłopak z twarzą mokrą od łez i deszczu przechodził na drugą stronę ulicy. Nagle za krawędzią kaptura pojawiły się dwa ogromne światła, a powietrze rozdarł ogłuszający ryk klaksonu...

                          * * *

        Czekając na hyunga zacząłem robić  temu Tao czy jak on tam miał, wywody, że dawał wszystkim powodów do zmartwień choć pewnie szlajał się po knajpach nie przejmując sie nami.
- Sehun, chciałeś ze mną rozmawiać.. - do ciemnego pokoju wszedł Luhana i choć nie widziałem jego twarzy byłem przekonany, że czuje się niepewnie. Ja uśmiechnąłem się lekko i wolnym krokiem zbliżyłem sie do niego. Poczułem jak drgnął. Delikatnie dotknąłem gładkiego policzka i nagle wpiłem się w jego usta. Były mięciutkie jak chmurki i czułem jak zalewa mnie fala euforii. I wtedy poczułem ból. Uderzył mnie. Naprawde mnie uderzył. Ten mały, uroczy jelonek naprawde kogoś uderzył.
- Co ty wyprawiasz?! Co ty, idioto, wyprawiasz?!
- Co robie? No całuje cię, hyung.
- To akurat wiem. Ale dlaczego?! Przecież masz Tao!
- Ja wcale nie mam... - nie skończyłem, bo nagle do pokoju wbiegł Chen.
- Znalazł się..

                       * * *

        Weszliśmy do lśniącego czystością szpitala. Menager i Suho poszli załatwiać formalności a nas poprowadzono do poczekalni. Po kilku minutach przyszedł lekarz. Popatrzył na każdego z nas i spytał:
- Czy jest tu.. Sehun? - zdziwiłem się słysząc swoje imie ale zgłosiłem sie. Lekarz kazał mi iść za sobą. Weszliśmy do dużego pomieszczenia z wielkimi oknami. Zobaczyłem go nieprzytnego, leżącego nieruchomo z tysiącem splątanych rurek wokół, przytrzymowanego przy życiu dzięki maszynom. Moje serce lekko drgnęło ale nie zwróciłem na to uwagi. Lekarz podszedł do szafki obok łóżka i wyciągnął z niej przemoczoną papierową torbę. Do rączki przyczepiono karteczkę z napisem "dla Sehuna". Mężczyzna spojrzał na mnie i nic nie mówiąc wyszedł z sali. Nie wiem dlaczego ale w tamtej chwili poczułem niepokój. Wziąłem torbę i wyjąłem z niej album podpisany "najszczęśliwsze chwile mojego życia". Zmarszczyłem brwi i otworzyłem na pierwszej stronie. Było tam nasze wspólne zdjęcie z pierwszego koncertu. Szybko zacząłem przeglądać pozostałe zdjęcia a mój żołądek kurczył sie z każdym kolejnym. Na ostatniej stronie znalazłem tylko napis. Wtedy podniosłem głowę i napotkałem to samo mówiące oczy. Kocham cię, Sehun. Zmusiłem się by odetchnąć i powiedziałem go czego wcale nie byłem już taki pewien.
- Ale... ja ciebie nie - zobaczyłem zmianę w jego pełnych miłości i wiary oczach na wypełnione poczuciem zdrady i bezradności. Nie byłem w stanie przy nim wydusić z siebie nawet tak głupiego słowa jak "kocham". Miałem tylko nadzieję, że nie wpłynie to na pracę zespołu. Po chwili, która była dla mnie wiecznością podniosłem się i wybiegłem z pokoju. Za sobą usłyszałem pisk maszyn, tupot stóp i krzyki lekarzy.
                   * * *
Wróciłem do dormu i wlokąc noge za nogą wszedłem do pokoju Tao. Na ścianach wisiały te same zdjęcia co w albumie. Nagle do pokoju wpadł Kai i... i zapadła cisza. Spojrzałem na zdjęcie, które było na początku albumu i z mojego gardła wydobył się ryk
- TAO... KOCHAM CIĘ...

____________
No, koniec tego opowiadania, ciekawe czy sie wam spodoba c':

sobota, 8 sierpnia 2015

Cisza przed burzą cz.2

       Szedłem pustą ulicą. Przede mną majaczyły kontury reklam. Jedna z nich szczególnie mi sie nie spodobała. Mianowicie baner reklamujący koszulki dla par. Kto wymyśla takie bezużyteczne rzeczy? Przecież to śmieszne. Ludzie, którzy noszą coś takiego to puste bezmózgi chcące pokazać jacy to oni są zakochani. Pozerzy.
       Pogrążony w takich myślach wyszedłem na główną ulicę Seulu. Moje oczy zalała fala obejmujących sie i całujących par. Zaczęło mnie mdlić i szybko skręciłem w droge powrotną do dormu. No naprawde, miłość, zakochani i inne takie mogą być ale w jakiś osobnych pomieszczeniach z tabliczką "uczulonym na miłość i cukrzykom wstęp wzbroniony". Już z oddali słyszałem śmiech moich hyungów kopiących piłke po piaskowym boisku. Nigdy nie rozumiałem, co w tym takiego fajnego. Chociaż nie rozumiem wielu rzeczy, głównie ludzi. Szedłem dalej zajęty swoimi myślami i jak przez mgłę usłyszałem krzyk Luhana i Xiumina, a chwile po tym świat zawirował a później zgasł. Wokół mnie była pustka. I nic tylko czerń, mrok, cień.
                     
                        * * *

    Oh.. jak przyjemnie... tak miękko..czuję się, jakbym pływał... cudowne uczucie.. o.. co to za dziwne światło? Czyżbym dotarł do końca, do słynnego światełka w tunelu, o którym mówią wyrwani szponom śmierci? To ono? Więc ja.. umieram?

                        * * *

      Powoli wybudzałem sie z.. z czego? Ze wspaniałego snu czy okrutnego koszmaru? Nie pamiętam. Pamiętam za to straszny ból, ból, który rozrywał mi czaszkę. Nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej lub później coś mnie tak bolało. No, może tyłek po pierwszej randce z.. z kim? Nie pamiętam. Pewnie z nikim ważnym. Wtedy usłyszałem głosy. Powoli otworzyłem najpierw jedno, potem drugie oko. Przede mną pojawiła się rozmyta postać. Dopiero po chwili przypomniałem sobie kto to jest.
- Hunnie, pamiętasz mnie?- jego śliczne, jelenie oczy wpatrywały sie we mnie a urocza, prawie kobieca twarz przypominająca oblicze anioła wołającego cie do świata na chmurce wyrażała smutek i panike. Chciałem odpowiedzieć ale język odmówił mi posłuszeństwa. Zamiast tego lekko kiwnąłem głową co nie było najprzyjemniejszą czynnością w moim życiu. Po chwili przed moimi oczami pojawiła sie druga osoba.
- Sehun, jak sie czujesz? Możesz wstać? - Xiumin hyung przyjrzał mi sie i z westchnieniem podniósł z ziemi bym po chwili znalazł sie na jego rękach.- musimy cię położyć. Może u Tao? Bedzie cie doglądał - nie miałem pojęcia kim był ten cały Tao i dlaczego hyung chciał mnie położyć w jego pokoju ale tak chciało mi się spać...

____________
Nie mam pojęcia jak to wyszło c': ale mam nadzieje, że się wam podoba ^^

Cisza przed burzą cz.1

Paring: TaoHun (troche HunHana i XiuHana)
Opis: związek Tao i Sehuna przeżywa ciężkie chwile. Nagle wszystko zmienia swój bieg i wszystko zależy od Sehuna. Kogo wybierze? A może historia skończy sie zupełnie inaczej? Kto wie...
                             ~
       Ktoś kiedyś powiedział, że wściekać się można tylko na osoby, które się kocha. Podobno kłotnie to kolejny etap związku. Czyżby to była prawda? Tylko, że w moim przypadku jest kolejny etap, etap przemijającej miłości. Tak mi sie wydaje. Bo jak inaczej określić stan, w którym się znajduje? Nie jestem w stanie na niego krzyknąć ani złajać. Poprostu trwam w monotonnej rzeczywistości.
      Przyszedł dzisiaj do mojego pokoju, usiadł w fotelu podkulając długie i umięśnione nogi. Wbił wzrok w podłogę i zapadła cisza przerywana wesołymi krzykami Luhana i Xiumina grających w piłkę na dole. W końcu westchnął cicho i skomlącym głosem zaczął:
- Hunnie... - znam ten ton. Znowu coś zbroił. Jak zwykle. I będę musiał za niego przepraszać. Mimo że nie chciałem, porównaniu z nim mój ton był bezbarwny, wręcz oschły.
- Co znowu zrobiłeś? Zgubiłeś portfel Suho? A może "poprawiłeś" obraz Krisa?
- N-nie... ja.. przez przypadek..
- No wyduś to wreszcie, nie mam całego dnia dla ciebie - moje słowa go speszyły jeszcze bardziej, wiedziałem o tym, ale poczułem przez to żadnych wyrzutów sumienia. W sumie.. było mi to obojętne.
- Ja zniszczyłem twoje zdjęcie z tą modelką..- gdy to usłyszałem, poczułem.. no właśnie, nic nie poczułem. Ani śladu złości, nic.. pustka. Zamiast tego, z przyzwyczajenia podszedłem, cmoknąłem go w czoło, burknąłem "nic sie nie stało" i... wyszedłem. Żadnego krzyku, wyrzutu skrywanych w sobie uczuć.. tylko cisza ciągnąca sie między mną i nim. Cisza emocji, cisza kończąca wszystko. Ale od wieków wiadomo, że bezruch jest pierwszym etapem, etapem zmian. Wielkich zmian....

_______________
Cóż, przepraszam za wszystkie błędy i mam nadzieję, że się wam spodoba :3

Na początek~

I co ja mam napisać? Na początek chce was przywitać ♡ jestem przerażona bo to mój pierwszy blog w sumie i nie mam pojęcia jak to się potoczy c':
Teraz też będą ostrzeżenia:
⇨dla mnie EXO, mój ukochany zespół, którego będzie tu najwiecej, zawsze bedzie dwunastką i jeżeli dla kogoś to za trudne i bolesne, prosze by nie czytał mojego bloga a jeśli już to bez niemiłych komentarzy
⇨ pojawią się pewnie sceny +18 i wulgaryzmy itp więc osoby ze sztywnym kręgosłupem moralnym nie będą się tu czuły dobrze
⇨Hmm.. myśle, że każdy lubi gdy jego praca jest doceniona nawet krytycznym komentarzem więc... każde słowo mile widziane ^^
No to chyba byłoby na tyle. Czas na pierwszy post~