środa, 7 października 2015

Ratując miłość cz.3


Pairing: Sulay

Opis: Trasa koncertowa przynosi korzyści, jednak ta okazała się fatalna w skutkach.

Beta: Milka

Część: Trzecia (dodatkowa)

 

                Suho ściskał w ramionach zimne ciało Laya. Jego łzy wyschły i tylko beznamiętnie bujał się na boki. Wokół niego stanęła reszta zespołu tworząc łuk oddzielający go od zmasakrowanych ciał. W powietrzu unosił się zapach krwi zmieszany z raniącą uszy ciszą. Nagle dziewczyna za nimi wybuchnęła psychopatycznym śmiechem.
 - Nie jesteście jednak żadnymi nadludźmi. - Bladą twarz wykrzywił grymas obrzydzenia. - Przynajmniej jednego z was już... - nie dokończyła. Przerwało jej krótkie chrupnięcie i odgłos otrzepywania rąk Tao.
- Co za ścierwo. - Nie patrząc na nieruchome ciało splunął w twarz porywaczce. Warga Suho zadrżała. Oto, do czego doprowadził swoją niecierpliwością. Jego ukochany nie żył, a przyjaciele stali się mordercami. Z pustką w sercu wstał i z Layem na rękach ruszył do wyjścia.

 

                           ***

 

                Podmuch lodowatego wiatru nie wzruszył młodego księdza, który z niezmąconym spokojem odmawiał modlitwę nad opadającą przed nim trumną. Jego utkwione w odległy punkt oczy nie wyrażały żadnych emocji. W przeciwieństwie do twarzy z tłumu stojącego wokół niego. Powietrze było przesiąknięte smutkiem i rozpaczą. Starsza kobieta w czarnej sukni klęczała nad dziurą, w której przed chwilą zniknął jej ukochany syn. Obok niej stał wysoki mężczyzna z pokrytą zmarszczkami twarzą i ze łzami w oczach. Oboje ściskali w rękach zdjęcia. Czarno-białe fotografie uśmiechniętego, przystojnego chłopaka patrzącego wprost w obiektyw. Przy nich stali pogrążeni w rozpaczy znajomi i rodzina.
                Stał też Suho. Ale nie przy grobie. Nawet nie przy rodzicach Laya. Stał na wzgórzu daleko za nimi. W czarnym płaszczu i postawionym kołnierzem skrywającym twarz. I patrzył. Co więcej mógł zrobić? Łzy wyschły, ból na stałe zagościł w sercu, a chęć do życia uleciała razem z ostatnim oddechem ukochanego. Została tylko pustka.

 

                          ***

 

                Cisza przepełniała pomieszczenia domu. Z niektórych pokoi dochodziło stłumione łkanie i ciche szepty pocieszenia. Po długich sekundach, minutach, a może nawet godzinach wszystko ucichło i Suho cicho zsunął się z łóżka. W tych samych ubraniach, w których był na pogrzebie. Z tymi samymi cieniami pod oczami i tym samym samotnym sercem. Ostrożnie podszedł do drzwi i oparł głowę o framugę. Jego myśli wypełnił Lay w wannie pełnej piany i bąbelków. Tak... Tak może być... Jego nogi cicho sunęły po podłodze.
                 Zimna woda wypełniła wannę. Tak samo zimna jak tamta piwnica. Czarne ubranie oblepiło ciało Suho. Tak samo czarne jak tamtej dziewczyny. Powietrze uszło z piersi. Tak samo jak Layowi.            Jakieś ręce pociągnęły go do góry. Czyjaś dłoń uderzyła go w policzek. Ktoś obrócił go na bok. Z ust wypływała mu woda. Zaczął kaszleć. A przed oczami widział jedynie jego uśmiech. Dlaczego? Dlaczego nie pozwolicie mi odejść?! Ciepły koc opadł mu na ramiona. Przerażone oczy wpatrywały się w jego twarz.Lay? To ty? Nie. - pomyślał ze smutkiem. Silna dłoń poprowadziła go do jego pokoju. Skarbie... Skarbie nie odchodź...

 

                        ***

 

                Tu jestem... Już niedaleko. Gdzie...? Tutaj. Oczy Laya zaczęły błyszczeć, gdy wyszedł zza zaróżowionej słońcem chmurki. Biała szata opinała jego zgrabne ciało, a z pleców wyrastała para wielkich skrzydeł. Schody, po których stąpał Suho świeciły złotym blaskiem. Ich dłonie złączyły się, a serca biły w tym samym tempie. Dwoje ludzi, jedna dusza. Jedna miłość, dwa oblicza. Poszli. Przed nimi majaczył kryształowy pałac. Już mieli przestąpić wielką bramę. Jeszcze tylko jeden krok. W oczach Laya tlił się tylko ból. Ostatnia rzecz, którą zobaczył Suho był smutek jego ukochanego. Już idę...
               Serce biło szaleńczym rytmem. Pojedyncza łza spłynęła po policzku. Ręka  sięgnęła do nocnej szafki. W blasku księżyca czarny metal błyszczał niczym samotna gwiazda w oceanie mroku. Ten sam co wtedy. Ostatni pocisk. Na twarzy zagościł radosny uśmiech. Już idę…

____________
I co ja mam napisać? Boje sie reakcji c':  chętnie przyjme komemtarze.
PS. Milkuś zadowolona? (Tak, to moja Beta mi kazała to napisać) :3

3 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. No aha pół komentarza mi się usunęło <3

      Usuń
    2. No huj co z tym bloggerem... Mówiłam już, że cię nienawidzę? A tak serio to cię kocham, ale no ;;;; tak samo jak kocham ten koniec ok <3

      Usuń