poniedziałek, 14 września 2015

Ratując miłość cz.1

Pairing: Sulay

Opis: Trasa koncertowa przynosi korzyści, jednak ta okazała się fatalna w skutkach.

Beta: Milka

 

           EXO rozkwitało podczas swojej światowej trasy koncertowej. Odwiedzili już Kalifornię, Waszyngton, Meksyk, Lizbonę, Madryt, Paryż, Londyn, Oslo, Wiedeń i Rzym. Teraz czekał ich przedostatni przystanek - Warszawa. Przygotowania zakończone, pozostało dać tylko kolejny koncert.          Nadszedł wyczekiwany przez polskie fanki dzień. Występ wyszedł jak zwykle fantastycznie. Dziewczyny piszczały i śpiewały razem niczym jedna wielka rodzina. Zespół dawał z siebie wszystko. Gdy w końcu chłopcy ukłonili się i zeszli ze sceny, powietrze wypełniała atmosfera szczęścia i euforii. Wszyscy śmiali się i rozmawiali mimo zmęczenia. Kiedy wyszli z garderoby i ruszyli w kierunku samochodu, Lay zatrzymał się i powiedział, że zaraz ich dogoni tylko wróci po czapkę, która spadła mu na scenie.
          Minęło kilka minut. Kilkanaście. Lay nadal się nie pojawiał. W końcu zaniepokojony menager wrócił na scenę i zaczął rozglądać się za chłopakiem. Zamiast niego zobaczył czapkę i wystający spod niej kawałek papieru. Podniósł go, a to co przeczytał niemalże ścięło go z nóg. "Mamy waszego członka. Przekażcie nam podaną niżej kwotę do jutra, a zwrócimy go całego i zdrowego. Jeśli będziecie zwlekać, każdego dnia będzie cierpieć i doświadczać coraz większego bólu. Niżej podajemy kwotę i miejsce wymiany. " Mężczyzna usiadł i zakrył twarz dłońmi.
            Niepokój w sercach członków wzmagał się z każdą minutą. Zwłaszcza jednej osoby. Suho miał złe przeczucia od chwili wejścia na scenę. Wiedział, że coś się stanie. Niestety nie wiedział na ile poważne to będzie. W końcu zobaczyli idącego ku nim menagera. Szedł sam. Nie zdążył nawet wsiąść do samochodu, gdy zalała go fala pytań. Nic nie mówiąc podał siedzącemu obok Chenowi kartkę, aby przeczytał ją na głos. Po chwili zapadła cisza. Cisza przerywana głosem Koreańczyka. A w uszach Suho brzęczało jedno słowo. Ból. W końcu ruszyli. Ruszyli w stronę wydarzeń, na które będą mieli wpływ, choć o tym nie wiedzieli.

                       ***

            Lay powoli otworzył oczy. Jego głowa pulsowała, a zatkane uszy nie wyłapywały żadnego dźwięku. Jego ręce i nogi były skrępowane i przywiązane do metalowej rury wystającej ze ściany. Lay rozejrzał się i zobaczył ogromną piwnicę pełną skrzynek z narzędziami i stół operacyjny jaki widywał tylko w programach medycznych. Przeczucie mówiło mu, że to wyposażenie raczej nie będzie dla jego przyjemności. Ale wierzył, nie, wiedział, że wytwórnia przyjdzie po niego i już niedługo znów przytuli do siebie swoją jedyną miłość, jedyny powód do życia.

                        ***

          "Nie" - to słowo rozbrzmiewało w sali pełnej ludzi. Wśród nich stali członkowie Exo i innych zespołów, ich menagerowie i pracownicy wytwórni. Na podeście stał wicedyrektor studia i odczytywał oświadczenie o porwaniu. Ale to się nie liczyło. Najważniejsze już powiedział. "Wytwórnia nie ma funduszy na okup. Z przykrością informujemy o zaniechaniu ratowania członka zespołu muzycznego Exo, Yixinga, pseudonim sceniczny Lay". Wszyscy stali jak skamieniali. Gdy głos dyrektora ucichł, w sali wybuchł wrzask i niedowierzanie.

- To chyba jakieś kpiny!

- Żartujecie sobie z nas?!

- WY nie macie funduszy?!

- Bez żartów!

- Nie ratujecie go, bo jest Chińczykiem?! - większość głosów należała do członków zespołów.
          Tylko jedna osoba stała cicho. Tao z widocznym żalem wpatrywał się w oczy wicedyrektora. Nie zareagował na ledwo widoczne skinięcie. Nikt z pozostałych nie uzyskał odpowiedzi na pytania. Każdy chciał jakoś wyładować swoją złość. Bo co innego mogli zrobić? Chociaż... Może było inne wyjście..?
 
                          ***

          Piwnicę wypełnił straszliwy zgrzyt metalu ciągniętego po betonie. Lay otworzył oczy nadal półprzytomny po torturach z poprzedniego dnia. Jego ciało było posiniaczone, ramiona pokrywały drobne, ale głębokie ranki, nogi ścierpły od niewygodnej pozycji, a płuca domagały się świeżego powietrza.
        - Gotowy na kolejną rundę? - rozległa przestrzeń zwielokrotniła wypowiedziane zmysłowym głosem słowa i echo rozniosło się daleko w głąb budynku. Ukryta w cieniu postać wpatrywała się w niego oczami pełnymi obsesji i szaleństwa. - Nawet nie wiesz, jak długo czekałam na ten dzień.
            Laya od początku tej chorej historii zastanawiał fakt, że jego porywacze mówią po koreańsku. Bardzo ważna kwestia do rozważenia w tej nieciekawej sytuacji, w której się znalazł. Jego coraz bliższe szaleństwa myśli przerwał odgłos kroków. I ból. W łydce. Śmiech. Ból. W ramieniu. Zgrzyt. Metalowa rura wbiła się w jego żołądek. Lay chciał zwymiotować, jednak nie miał czym, ponieważ nie jadł nic od prawie trzech dni. Jego oczy zaszły krwią, gdy kolejny cios padł na głowę i plecy. Stracił oddech i czuł jakby serce chciało wyskoczyć mu z piersi. W uszach słyszał szum. Obok siebie zarejestrował dźwięk metalu dochodzący od strony stołu chirurgicznego. Po chwili piwnicę wypełniły rozpaczliwe wrzaski i mrożący krew w żyłach, psychopatyczny śmiech…

                        * * *

- Mamy okazję! Nadal jesteśmy w tym przeklętym kraju, znamy adres gdzie mamy dokonać wymiany i…
- Suho, uspokój się! Musimy czekać, wytwórnia na pewno coś wymyśli.
- Nie mogę czekać kiedy oni robią mu krzywdę! - W pokoju lidera wybuchła ostra kłótnia, przerywana co głośniejszymi krzykami i uciszaniem podczas, której zniknął Tao i Xiumin.
         Po chwili pojawili się z dwiema czarnymi i jedną brązową teczką. Hałas w pokoju ucichł i wszyscy wyczekiwali, co się stanie. Tao wziął głęboki oddech i otworzył pierwszą z ciemnych teczek. To co zobaczyli zatkało wszystkich. W wyłożonym jakimś dziwnym materiałem wnętrzu zobaczyli cztery pistolety, dwa składane karabiny i dwa granaty. Xiumin w ciszy otworzył drugą. W niej znajdował się zestaw noży, broń do wushu i paczka dynamitu. Zszokowany Kris spojrzał na zawartość teczek i stłumionym głosem spytał o to, czego wszyscy chcieli dowiedzieć:
- Skąd... skąd to macie i jakim cholernym cudem udało wam się to ukryć przed ochroną na lotnisku?!
- Mamy to zawsze ze sobą właśnie w razie takich sytuacji. Wie o tym tylko dyrektor wytwórni. Prawdopodobnie dlatego nie pozwolił na oficjalną akcję ratunkową. A to wszystko było przetransportowane... Trochę inną drogą... - Członkowie nie pytali o nic więcej. Postanowili za to wziąć sprawy w swoje ręce i pomóc przyjacielowi.

                          ***

        Postać w ciemnym płaszczu wyszła zza zakrętu i skręciła w boczną uliczkę. Zatrzymała się przed obskurną wystawą sklepową zastawioną sprzętem medycznym. Jego ukrytą w kapturze twarz zalała fala brudnożółtego światła z neonu nad wejściem. Dłoń w skórzanej rękawiczce mocniej zacisnęła się na uchwycie brązowej teczki. Poły jego płaszcza poderwał podmuch jesiennego wiatru. Po chwili, która wydawała się wiecznością, oczom zakapturzonej postaci ukazała się wysoka kobieta ubrana od stóp do głów na czarno. Jej wzrok śledził każdy ruch przybysza, a w ręku metalicznie błyszczał jakiś przedmiot.
- Chodź za mną. - Jej niski, zmysłowy głos odbił się echem w głowie mężczyzny. Po chwili uliczka była już pusta.
_____________
Pierwsze opowiadanie pisane z pomocą mojej nowej Bety - Milki. ^.^

Nieciekawy jej się trafił na początek. xD A ja teraz kończę gadać i biorę się za kolejną część Ratując miłość.
P.S. zbieram kilka zamówień :3 kto pierwszy ten lepszy ;P

 

7 komentarzy:

  1. Umrzesz Taos jesli Laya zabijesz ._.
    A tak poza tym to wiesz, ze swietne TTTT
    Eh... Szybko dodaj druga czesc :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże czekam na kolejną część, ♥ boskie, ♥ życzę duuużooo~ weny ♥
    |Yeollie~♥

    OdpowiedzUsuń
  3. I po co ja mam się wypowiadać? Przeczytałam to przed premierą. Jak zawsze cud, miód. �� Przynajmniej jest bez błędów... No prawie. Kochana, P.S. jest jak najbardziej poprawne, ale znaczna większość ludzi używa jednak PS bez kropek (dużo osób kłóci się na ten temat, jaka forma jest poprawna; ogólnie uważa się, że jest to PS i (moim zdaniem) lepiej używać właśnie jego, niż żeby później się kłócić z innymi :)). Oczywiście, jak wolisz. ��
    Do zobaczenia niedługo!
    Twoja beta ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki za poprawienie <3 zawsze pisalam z kropkami i do teraz nie wiedzialam ze sie o to kłócą XD a co do opo... nie sądziłam ze moje zryte pomysły sie przyjmą XD

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń